strona główna przedmowa indeks nazwisk indeks legend recenzje uzupełnienia szukaj
 
 

Medale z panowania Jana Kazimierza

No. 156.

Głowa Jerzego Lubomirskiego odkryta, z boku widziana. Odzienie Delia staroświecka z kołnierzem rozłożonym. Napis: JERZI (sic) LUBOMIRZKI.

Strona odwrotna. Popiersie żony jego, także z boku widziane. Suknia i strój głowy zwyczajne owemu wiekowi. Napis: CONSTANCIA LIGEZIANKA. (sic)


Jerzy Sebastyan Lubomirski synem był Stanisława Lubomirskiego, Wojewody Krakowskiego i Zofii córki Alexandra Xiążęcia Ostrogskiego, Wojewody Wołyńskiego. Wstępując w ślady przodków swoich, poświęcił się zawodowi wojskowemu i pod Beresteczkiem, Zwańcem, Zbarażem w niższych służąc stopniach do najważniejszych sobie pole otworzył.

W czasie nieszczęśliwej wojny Szwedzkiej, za Jana Kazimierza, Jerzy Lubomirski zwrócił na siebie oczy całego narodu. On wraz z Stefanem Czarneckim duszą był konfederacyi Tyszowieckiej, on pod Międzyborzem Rakoczego Xiążęcia Siedmiogrodzkiego zwyciężył, on Szwedom Grudziądz i Toruń odebrał, on pod Cudnowem wraz z Stanisławem Potockim, Hetmanem Wielkim Koronnym, trzydziestotysięczne wojsko Moskiewskie do złożenia broni zmusił, on nakoniec chlubę obywatelskich zasług spełnił zawarciem w Oliwie pokoju z Szwecyą.

Tu niestety kończą się zaszczytne Lubomirskiego pamiątki. Ze smutkiem przychodzi wspomnieć, że zwycięzca Kozaków, Siedmiogrodzian, Szwedów i Moskali z własnymi walczył ziomkami i że sprawca pokoju w Oliwie wszczął w kraju swoim wojnę domową. Niechętnie przystępujemy do wskazywania przewinień wielkiego tego męża.

Po szczęśliwem ukończeniu wojny Szwedzkiej, Marya Ludwika Królowa Polska niepospolitemi obdarzona zdatnościami, lecz do intryg skłonna, niemając nadziei potomstwa, umyśliła za życia Jana Kazimierza powołać do tronu Polskiego Xiążęcia Kondeusza, lub syna jego starszego Henryka. Rzeczą jest niezawodną, że zamysł Królowej sprzeciwiał się prawom, lecz również jest pewna, że doprowadzenie jego do skutku byłoby istotnem dla Polski dobrodziejstwem. Cóżkolwiek bądź, Królowa Marya Ludwika zapewniła sobie licznych stronników w Senacie, w wyższem duchowieństwie, między posłami i najznakomitszymi w Polsce obywatelami, którzy zamiar jej popierać przyrzekli. Między nimi wspomnimy Wacława Leszczyńskiego Prymasa, brata jego Bogusława Podkanclerzego, Morsztyna Referendarza Koronnego i samego Jerzego Lubomirskiego, który w Województwie Krakowskiem i Małopolsce zbierał podpisy możniejszej szlachty za Xięciem Kondeuszem. Toż samo i inni powiernicy Królowej uczynili, a gdy Marya Ludwika projekt ten Królowi przełożyła, przekonał się Jan Kazimierz, że się takowy nie sprzeciwiał publicznemu mniemaniu. Ci nawet, którzy później zbrojną ręką przeciw niemu powstali, twierdzili na ów czas, że zabezpieczyć sukcessyę za życia panującego Króla, istotnem dla kraju było dobrem i że nie było nowością, gdy w czasie ostatniej wojny Szwedzkiej, następstwo tronu Polskiego ofiarowano to Królowi Szwedzkiemu, to Cesarzowi, to nawet Rakoczemu Xięciu Siedmiogrodzkiemu.

Skłonił się więc i Król do pomysłu Królowej i wprowadzić projekt rozkazał pod roztrząśnienie stanów, lecz w brew powszechnemu oczekiwaniu doznał zaciętego oporu od Jerzego Lubomirskiego, który niedawno uważany był za głównego obrońcę odmiany systematu rządu zaprowadzić się mającej.

Niewiadome dziś nam są powody, które pobudziły Lubomirskiego do tak nagłej zmiany swojego zdania. Przypisują to niektórzy nieuważnemu słowu Królowej, która w uniesieniu miłości własnej rozpowiadając powiernikom swoim, komu wyższe urzędy przy wstępie na tron Xiążęcia Kondeusza rozdawane bydź miały, wspomniała: iż Stefan Czarnecki buławę wielką otrzyma. Uraził się o to Lubomirski, któremu Królowa tenże sam urząd była obiecywała, i odtąd głównym jej stał się przeciwnikiem. Nie przyznał się przecież Lubomirski do tych powodów, twierdził raczej, że dla tego tylko ucho był skłonił do namów Królowej, aby lepiej wybadać jej szkodliwe dla kraju zamiary.

Nie sądzimy, aby wymówka taka przyzwoitą była w ustach męża, na którego cała Polska oczy zwrócone miała.

Cóżkolwiek bądź, wniesiony projekt mianowania Xiążęcia Kondeusza następcę po Królu, jednomyślnie na radzie Senatu przyjętym został; w izbie poselskiej przecież za wpływem, jak się zdaje Lubomirskiego, nie tylko, że się nie utrzymał, ale nadto stany uchwaliły prawo, aby nikt na przyszłość podobnego nie czynił wniosku, pod karą, jaką prawo na zbrodnie stanu wymierza.

Urażona Królowa na Lubomirskiego, który zamiary jej zniweczył, wszelkich szukała sposobów szkodzenia temuż. Stronnicy jej zazdrośni sławy i wziętości wielkiego tego wodza, z jej natchnienia oskarżyli go o zbrodnię obrażonego Majestatu z powodu nieuważnych rozmów, w których, jak twierdzono, Lubomirski miał uchybić winnego uszanowania Monarsze. Wyznaczono sąd seymowy, zapozwano Lubomirskiego, a uprzedzeni przeciw niemu sędziowie bezprzykładną w kraju naszym surowością, nieroztropne jego słowa nazwali występkiem, który ukarali odsądzeniem go od czci i urzędów. Ujechał Lubomirski do Wrocławia w nadzieji, iż Król dekret ten złagodzi, lecz gdy widział urzędy, które był piastował rozdane najniechętniejszym sobie w kraju osobom, zapomniał niestety w urazie swojej do Króla, co ojczyźnie był winien i z bronią w ręku przeciw Janowi Kazimierzowi działać postanowił.

W tym celu wydał uniwersały, w których zarzucał Monarsze, iż prawa krajowe łamał, a stanąwszy na czele wojska koronnego, które w ten czas z powodu niezapłaconego żołdu było się zbuntowało, zniósł wojsko Królewskie pod Częstochową i dowódcę jego Hilarego Połubińskiego, Pisarza polnego Litewskiego, zabrał w niewolę.

Po tej bitwie sam Król wyszedł przeciw rokoszanom w pole i już oba wojska pod Palczynem na przeciw siebie do boju stanęły, gdy za staraniem Trzebińskiego, Biskupa Krakowskiego i Leszczyńskiego, Biskupa Chełmskiego stanął układ, którym Król Lubomirskiemu zwrot jego urzędów, a stronnikom jego przebaczenie winy zapewnił. Lecz gdy na zebranym wkrotce w Warszawie Sejmie Jan Kazimierz umówionych warunków nie dotrzymał, wojna domowa na nowo się wszczęła. Dnia 13 Lipca roku 1666 Lubomirski pod Montwami powtórnie wojsko Królewskie zwyciężył, w której to bitwie sam Jan Kazimierz a pod nim Jan Sobieski, Hetman na ów czas polny Koronny, dowodził.

Stracił w ten czas Król nadzieję uśmierzenia wojny domowej orężem i uznał potrzebę wdania się w traktaty.

Rozpoczęto więc znowu układy i wkrotce obie strony skłoniły się do pokoju na tychże zasadach, jakie był dawniej Król pod Palczynem zatwierdził. Traktatem tym obowiązał się Jan Kazimierz nikomu za życia swego nie pomagać do następstwa tronu Polskiego, chybaby pretendent wolnymi głosami od narodu był obrany; przyrzekł oraz Lubomirskiemu odebrane zwrócić urzędy.

Pomimo odniesionych zwycięstw i uzyskanej dla siebie i stronników amnestyi, Lubomirski nie czując się w kraju bezpiecznym, wyjechał znowu do Wrocławia, gdzie po kilkumiesięcznym pobycie samotny i nieczynny tęsknić do kraju począł.

Królowa tymczasem nie sądząc, aby zawarty przez Króla traktat był obowiązującym dla niej, szukała sposobów przywiedzenia do skutku dawniejszych swoich zamiarów, lecz przekonawszy się, że tego bez pomocy Lubomirskiego dokonać nie potrafi, usiłowała przeciągnąć go na swoją stronę. Czas ukrył co w tej mierze zdziałał powiernik Królowej Andrzej Morsztyn, do Lubomirskiego w tym celu wysłany. Twierdzą przecież niektórzy pisarze, że się Lubomirski przychylił do żądania Ludwiki Maryi, z tem tylko zastrzeżeniem, aby obaj Kondeusze, ojciec i syn, do następstwa tronu Polskiego powołani byli i aby narodowi zostawiono wybór między nimi.

Gdy już tak wszystko załatwione bydź się zdawało, Lubomirski po krótkiej chorobie umarł w Wrocławiu na początku roku 1667.

Na stronie odwrotnej medalu widzimy żonę Jerzego Lubomirskiego Konstancyę Ligęzankę, córkę Mikołaja Spytka Ligęzy, Kasztelana Sandomirskiego i Zofii Krasińskiej Wojewodzianki Płockiej. Ta Konstancya, dziedziczka wielkich włości, po zmarłych bezpotomnie braciach swoich wniosła w dom Lubomirskich znaczny majątek, a między innemi dobra Rzeszowskie.


156