strona główna przedmowa indeks nazwisk indeks legend recenzje uzupełnienia szukaj
 
 

Medale z panowania Augusta II

No. 266.

Popiersie Augusta II w prawą stronę obrócone, w peruce; pancerz, na nim płaszcz królewski. Napis wkoło: FRID[ericus] AUG[ustus] D[ei] G[ratia] ELECT[or] SAX[oniae] IN REGEM POLON[iae] ELECT[us] 1697. (Fryderyk August z Bożej łaski elektor saski na króla obrany 1697 roku. Pod ramieniem cyfra mincarza G. H.

Strona odwrotna. Król w calej osobie i zbroi depczący hydrę, w lewej maczugę trzyma, a osoba obok niego stojąca koronę mu podaje na wezgłowiu; napis: NEC ME LABOR ILLE GRAVABIT (Praca ta mię nie obciąży). Na dole: HERCULI SAXONICO (Herkulesowi saskiemu). Na obrączce: EXPETITUR QUEM VOTA DECENT REX SAXO POLONIS (Pożądanym jest Polakom król Sas, którego zdobią życzenia (a).

Oba te medale (No. 266, 267) znajdują się w zbiorze Franciszka Hr. Potockiego.


Wybór Augusta II na tron polski dał powód do wybicia umieszczonych tu medalów (No. 266, 267). Bliżej nam się zastanowić należy nad tym ważnym przedmiotem.

Po śmierci Jana III, syn jego najstarszy królewicz Jakób, nie czekając aż go naród do tronu powoła i sądząc podobno, że z krwią ojca zarazem jego zdolności, zasługi i prawo korony był odziedziczył, gwardyom sobie na wierność przysiądz kazał i nie podpisywał się inaczej tylko imieniem swojem, bez dołączenia nazwiska.

Postępek ten królewicza Jakóba prawom krajowym przeciwny, wielu znakomitych obywateli od niego odstręczył; więcej jednak jeszcze zaszkodziła mu własna jego matka, która na sejmie konwokacyjnym odradzała posłom, aby go do tronu nie powoływali, jeżeli ojczyzny gubić niechcieli. Powodem tak nieprzyjaznego postępowania Maryi Kazimiry była uraza do syna starszego, że jej skarbów po ojcu pozostałych wydać się w zbraniał.

Na sejmie elekcyjnym, który się w miesiącu Maju roku 1697 zebrał, kilku się do korony zgłosiło pretendentów; takiemi byli: Karol Falcgrabia, brat Palatyna Renu, Leopold Książę Lotaryński, Liwiusz Odescalchi, synowiec papieża Innocentego XI i królewicz Jakób, którego dwór wiedeński popierał. Królowa wdowa, ciągle synowi starszemu niechętna, polecała stanom już to młodszego swego syna Alexandra, już też księcia Maxymiliana, elektora bawarskiego zięcia swojego. Poseł francuzki opat Polignac nakoniec, zalecał Polakom do tronu księcia de Conti. Zręczny ten a raczej przewrotny minister, nadużywając związków tej przyjaźni, z jaką się był za panowania zmarłego króla oświadczał rodzinie Sobieskich, użył pieniędzy przez Jana III zostawionych na pozyskanie stronników książęciu Conti. Tenże Polignac przeciągnawszy na swoję stronę prymasa Radziejowskiego, tyle dokazał, że królowa wdowa, z Warszawy oddalić się musiała.

Już książę de Conti blizkim byt korony, gdy nowy kandydat o nią się odezwał; był to Fryderyk August, elektor saski, wsławion świeżem zwycięztwem nad Turkami w Węgrzech odniesionem, a który niedawno był wiarę katolicką przyjął.

Dzień 26 Czerwca roku 1697 wyznaczono na wybór nowego króla. Przemagali zrazu na polu elekcyjnem tak nazwani w ówczas Kontyści, czyli partya Xcia de Conti; lecz gdy poseł austryacki oświadczył, że cesarz odstępował królewicza Jakóba i na elektora saskiego przystawał; książę ten niebawnie wielu nowych pozyskał stronników. Pasowały się jeszcze obie strony z sobą gdy prymas Radziejowski dnia 27 Czerwca o godzinie 6 wieczornej gwałtem klucze do kościoła Śgo Jana w Warszawie wziąść kazał i tamże Xcia de Conti na tron polski powołał. W kilka godzin potem biskup kujawski, Stanisław Dąbski w tymże kościele elektora saskiego królem oglosił. O północy znowu Marcin Kątski, generał artyleryi, kazał bić z dział na cześć Xcia de Conti. Wkrótce potem toż samo dla Fryderyka Augusta uczyniono.

W nocy z dnia 27 na 28 Czerwca, partya saska jeszcze się więcej wzmogła, a nazajutrz z rana liczne zgromadzenie senatorów, posłów i szlachty potwierdziło na polu elekcyi wybór Fryderyka Augusta.

Ten jest rys ogólny historyi wybrania na tron polski Augusta II. Ciekawe tego zdarzenia szczegóły, znajdzie czytelnik w przyłączonych tu listach osób, które najważniejsze na tej scenie grały role, to jest: kardynała Radziejowskiego i opata de Polignac posła francuzkiego; pierwsze dwa wypisujemy z oryginałów, trzeci widzieliśmy w archiwum familijnem Potockich.


List I

Kardynała Radziejowskiego pisany do nieznajomej osoby w czasie bezkrólewia, krótko przed elekcyą Augusta II.

Jaśnie Oświecony Książę! Mnie wielce i z serca kochany bracie.

Zastał mię tu jeszcze list W. X. Mci in continua turbatione, tak in publicis jako też in re domestica, kiedy JMci P. kasztelan krakowski Jabłonowski niemogąc inaczej złość i pomstę swoję na mnie wykonać, za to żem mu mesury jego i zamysły pomieszał, zawziął się impia malignitate archidyecezyą moją wzgórę nogami wywrócić, wydawszy assygnacye na duple i tryple i podrobiwszy je dla większej agravacyi na sto czterdzieści chorągwi. Tak to kryjomo czynił że mnie dopiero in puncto samych podpisów, samiż deputaci przestrzegli. Ozwałem się na to żwawie, nie móglem więcej otrzymać, tylko to że poprzepisywano, odłączywszy dobra moje od innych, które uwolnione od dupli i trypli per consilium reipublicae, muszę dać te premia graviori manu koło sta trzydziestu tysięcy. Intencya Jmości była i dobra moje w niwecz obrócić i mnie z wojskiem zwadzić; neutrum Jegomość dokaże, bo i z mieszka własnego i tu zaraz w Warszawie płacę, niedopuszczając, aby kto zajrzał do dóbr moich. Ale nadzieja w Bogu, że mu ta złość potem wyjdzie, kiedy go i ja zacznę tak obracać, jakom go zawsze bronił, mając choć solatium, żeby był dawno i na honorze i na substancyi zginął, gdybym mu był nie dawał odsieczy.

Wydają już po województwach in oppositum tego co pars adversa powydawała i posyłam W. X. mści tego wszystkiego exemplarze.

Pomieszał nas był dużo dzień wczorajszy, na który to Mr l'Abbe de Polignac wszystkich ukontentowanie zatrzymał był. Pocieszał zaś dzień dzisiejszy, co patebit z przydanej kopii JP. Krajczego koron. Wojsko bardziej się zda inclinare do Contego, aniżeli do Sasa, ja zaś rozumiem, że tam przylgnie, kto wprzód żóld zaległy zapłaci.

W naszej partyi już siła wpół Sasów, tylko się per honesta jeszcze trzymają, a patrzą ubi ventus flat. JMci wda krakowski burmistrzuje, co nikogo do miasta nie puszcza, niewyexaminowawszy, cujus sit, o co srodze szlachta powstaje na niego.

Opactwa po JX. kardynale Denhoffte mere do dyspozycyj papiezkiej należą, niech się tam uda JX. Biskup, łacno otrzyma. Chciał lądskie opactwo zajeżdżać JX. Gniński, alem mu niedał i uczyniłem tam administratorem X. sutfragana swego.

Co krótko namieniwszy, zwykle się oddaję łasce, zostając W. X. Mości M. M. Pana z serca kochającym bratem i powolnym sługą.

M. Kardł. Radziejowski.


List II

Kardynała Radziejowskiego pisany po elekcyi przed koronacyą Augusta II.

Jaśnie Oświecony Xiążę! Mnie wielce i z serca kochany bracie.

Jakie tu po wyjeździe W. X. Mci revolutiones, znać i z tego, żem tak długo sługę W. X. Mci przytrzymał, sam nie wiedząc, co statecznego w codziennym niestatku oznajmić.

Już W. X. Mść odjechał chwiejącą się partyą colore pannici terroris prędkiej koronacyi, timebamus, ubi non erat timor, a jeszcze podtenczas, gdzie strach, et summa trepidatio w Krakowie z wziętej o rokoszu generalnym wiadomości, która to wiadomość tak ich tam była pomieszała, że co żywo za granicę się uwozić poczynali; sam zaś elektor obligowawszy senat wszystek ad juramentum, i sam się eodem Sacramento obwiązawszy senatowi, tak się armować w mieście i zamku poczynał. Wojska swe pod same mury zemknął, działa koło szańców ustanowił, tanquam Annibal ante portas instaret.

Ztem wszystkiem J. P. kasztelan Chełmiński więcej tu workiem i obłudnemi obietnicami sprawił, a niżeli Sas z wojskiem. A to tak naradziwszy się Jchmość wszyscy pokątnie, przyszli do mnie rano, z których zrozumiawszy, że już cale w Sasów transfigurati, powiedzialem, co mi się zdało natenczas. Pokazywali się contriti, i chcąc konfidencyę swą pokazać, prosili mnie, abym jakimkolwiek sposobem starał się o dilacyę coronationis i dali mi skrypt taki, jakiego kopią posyłam.

Zjadłszy ciż Jchmość u mnie, poszli do Reformatów na sessyę i ztamtąd wyprawili do mnie pana Overbeka, ministra brandeburskiego, wkrótce potem nadeszli Jchmość P. P. marszałek wielki koronny i pan Przebędowski, kasztelan chełmiński. Przez trzy godziny traktowałem z Jchmościami. Proponowali mi naprzód, abym nie konwokował szlachty, ale z tymi tu, co są, konsyliarzami konkludował wszystko, Te Deum śpiewać pro concordia kazał i tryumfować. Łacno to explosum, aleby to były raczej ragazziere (dzieciństwa), aniżeli serius tractatus i malowany honor mój. Proponowali zatem, abym się rezolwował jechać do Krakowa koronować pana, który i tydzień i dalej na mnie zaczeka, honory wszystkie uczyni, przeciw mnie wyjedzie, krom znacznych awansowań prywaty. Impossibilis visa haec propositio et inhonesta, będąc głową rzeczypospolitej i rokoszu, porzucić samemu wszystkich i w pośmiewisko podać.

Proponowane assekuracye in scripto, że na tym zjeździe nominować Xięcia elektora będą, w scripta się jakie wdawać, non tutum visum. Conclusum tedy post longam disceptationem, że JP. marszałek W. K. mial pisać do Xięcia JMci saskiego, dobrą otuchę mu czyniąc affectus mei i wszelkiego starania reducendi in vota jego populi, byle koronacyę odłożył do czasu słusznego, posłów swych na przyszły zjazd wyprawił et in omnibus punctis lesam restituat libertatem.

IMci Pan marszałek pisał, ale pociągnął trocha piórka; plus certitudinis guam spei czyniąc.

Miał tedy nazajutrz odjeżdżać i P. Overbeck i P. Chełmiński, JP. Marszałka przed sobą wyprawiwszy.

Nim odjechał, była u P. Chełmińskiego rada tajemna, na której wiadomi Jchmość byli, z nim kapitulowali, skrypt mu podpisali i tak długo go trzymali aż każdemu co dał ad rationem, co czas długi wzięło, nim wyszukał te trocha groszów, z wielkiem uprzykrzeniem swojem.

I w zamku tegoż dnia była rada, na której wszyscy namówieni, tak łaskawie i w terminie tak krótkim, że species tylko libertatis i rokoszu zostawiona.

Zeszli się Jchmość do mnie, jakoby nic nie zrobili, Contego summum desiderium pokazując, aż ja im wszystką nieszczerość i Wtulę na oczy tak wystawił, co się do wszystkiego poprzyznawali.

Przyszły zaś wczora listy od JP. wojewody bełzkiego z obozu bardzo dobre, że się wojsko bardzo zamięszało rokoszem naszym, że pragnie in societatem z nami wniść, że czeka na posłów naszych z JP. Krakowskiego (hetmana Jabłonowskiego) nie kontente, ani z pieniędzy saskich, które w kreskach tylko, bo nim co wyliczą, to wprzód krzywdy sądzą, a ostatek z temi pieniędzmi płacą, tak, że się ze czterech obiecanych ćwierci, (kwartałów) po 40 złt. na koń drugim tylko dostało. Przyszły i z sejmików różnych deputackich z Łęczycy, że się zakrwawił. Pana Skrzyńskiego pięcią kul obalono, ale go pancerz i łosia skóra ratowała, chcieli go koniecznie dobić, aż najświętszy Sakrament na nim prawie położono, drugich z za ołtarza wykolono szablami. Musieli się tam w kościele wszyscy na rokosz podpisać nemine excepto, marszałka obrano konsilarzów mu przydano, w zamku łęczyckim, osadzono, i czopowe pro subsistentia pozwolono.

Z Srody piszą, że sejmik deputatski rozerwany, w polu zaś rokosz potwierdzony, i bez hałasu się tam obeszło, tylko że JPana wojewodę i tych co do Krakowa na koronacyę jechali, goniono w kilka set koni, ale sobie tamci poradzili, że Szląskiem jechali.

Z sieradzkiego zaś sejmiku to słychać tylko, że jeszcze non confirmatur, że P. kasztelana Spicimirskiego zabito, syna postrzelono i marszalka także rokoszowego obrano.

Lubelski sejmik także pro libertate (to jest przeciw Augustowi) stanął. Ruskie constantiam pro libertate suadent, i obawiać się, aby pożarem nie poszedł hic zelus, et non vanus metus discreditowania się u szlachty.

U nas tu zakłady wielkie, czy się da Xiążę saski koronować czy differet koronacyę; jeżeli się da to insza rada być musi, jeżeli nie, to zjazd ten subsistet.

Miałbym czem i drugą kartę napełnić, ale nieśmiem fatygować i tem kończę, żem jest in pleno affectu.

W. X. Mości z serca kochającym bratem i sługą.

M. Kardł. Radziejowski.


List III

List cyfrowany opata Polignac do króla francuzkiego z dnia 2go Kwietnia roku 1697.

Najjaśniejszy Panie!

Miałem zaszczyt odebrać list W. Kr. Mci z dnia 14 Marca. Pokazałem przyjaciołom moim przysłane mi wexle. Stało się przecież, com był przewidział, to jest że im trudno jest przestać na tej summie, nie tak dla siebie, jak że myślę, że nią nie będzie można zapobiedz nieprzewidzianym przypadkom i scyssyi, której nam się obawiać należy.

Powiedziałem im wszystko, co mi W. K. M. powiedzieć zaleciłeś i powody, jakie mam, aby więcej pieniędzy nie dać; ale wszystko to nie usunie niedogodności, jakie wynikają z niedostatku pieniędzy, bo tu już nie chodzi o jednanie przyjaciół Xciu Conti, którego oni równie, jak my sobie życzą, ale o to, aby połamać szyki przeciwników naszych na ostatnich sessyach sejmu.

Wasza Królewska Mość przypomnisz sobie, com pisał, że rzeczpospolitą polską zwalczyć niejako należy, wskazując jej istotne i wielkie od Francyj korzyści, że Niemcom gęby zamknąć trzeba i więcej z naszej strony uczynić, niż tamci uczynić mogą. A że w takim razie niedobrze jest, kiedy kto na siłach upada, wspomniałem, że nam potrzeba 200,000 talarów więcej, jak W. K. Mość dać chciałeś, aby zupełnie swego dokazać; pieniądze te przecież przed elekcyą, mieć należy.

Śmiem więc upraszać W. K. Mość o rozkaz do bankiera w Gdańsku, aby z owych 3,000,000 franków, które Samuel Bernard ma mu zaplacić w razie pomyślnej elekcyi, wyliczył teraz 600,000 franków, tym sposobem zamysł nasz uda się niezawodnie.

Wasza Królewska Mość wahać sic w tym względzie możesz z dwóch powodów: 1. aby tym wydatkiem 600,000 franków nie umniejszyła się owa summa 3,000,000 franków, przeznaczona dla stanów rzeczypospolitej, coby ułatwiło innemu konkurentowi, aby nas podkupił (qui s'aviseroit d'encherir). 2. że gdy owe 3,000,000 dopiero po szczęśliwej elekcyj wypłacone być mają. W. K. Mość lękać się możesz aby te 600,000 nie dobrze użytemi i zmarnowanemi zostały. Ja na to tyle tylko powiem, że rzeczy tu tak stoją, że niegodzi się prawie powątpiewać o pomyślnym skutku elekcyi, skoro te pieniądze mieć będziemy.

Chciej W. K. Mość być pewnym, że nic nam szyków pomieszać nie może, ani intrygi Niemców, ani stronnictwo królowej (wdowy po Janie III) ani usiłowania sąsiadów; jeden tylko brak pieniędzy ten nieszczęsny skutek pociągnąć za sobą może.

Nie należy się lękać W. K. Mci przeciwnika, któryby nas podkupował, bo ten nie może być tylko albo Sobieski, albo kto z poręki cesarza, obaj zaś byliby nader nieprzyjemni narodowi.

Ale ja nie pragnę, abyś W. K. Mość wyłącznie na mojem polegał zdaniu, upraszam tylko W. K. Mść i kolana jego ściskam abyś mi stanowczo tej łaski nie odmawiał i zaczekał na list, który odbierzesz od naczelników rzpltej, którzy są oraz naczelnikami partyi francuzkiej.

Radziłem im przecież, aby z tym listem zaczekali do przyjazdu xiędza Chateauneuf. Prymas go przyjmie w pałacu swoim w Łowiczu, dokąd już wyjechał, ztamtąd go zawiezie do Radziejowic. Ja też tam pojadę wraz z biskupem płockim (Załuskim).

Przyjechał tu zawczoraj Baron Fin, poseł Xcia Lotaryńskiego. Biskup Passawski, poseł cesarski w końcu dopiero tego miesiąca z Wiednia wyjedzie. Mówili mi obaj podskarbiowie, że wiezie z sobą 250,000 Talarów w złocie.

Jestem z największem uszanowaniem

Polignac.


List ten wskazuje, jakim sposobem Francya Xiążęciu de Conti stronników jednała. Tychże samych sposobów używał i elektor saski, jak świadczy współczesny Otwinowski, mówiąc: "że wielkie łakomstwo powiodło Polaków, że króla Augusta posadzili na tron, bo wielka sława była o jego skarbach. Udawano, że miał mieć tak wielkie sztuki srebra w skarbie swoim, jak kamienie młyńskie; ale pieniędzy, na które sobie fakcyanci ostrzyli zęby, mało od Augusta wzięli, bo choć komu deklarował 10,000 talarów bitych, ledwie potem tysiąc dano albo nic. Co się dobrze działo, potomnym wiekom na reflexyę, aby Polacy nie przedawali korony królewskiej."

Takie w Polsce bylo zepsucie w czasie elekcyi Augusta II. Zepsucie pociągnęło za sobą zniszczenie; ten jest zwyczajny porządek rzeczy.


(a) Znajduje się drugi podobny medal, na którym w odcinku strony odwrotnej zamiast napisu HERCULI SAXONICO, stoi napis: ELECT[us] D[ie] 27 IVNI[i] CORON[atus] D[ie] 15 SEPT[embris] MDCIIIC. Nie sądziliśmy, aby taka odmienność, powtórnego wyrycia tego medalu wymagała.


Zdjęcie: archiwum ANPN (aukcja 1)