strona główna przedmowa indeks nazwisk indeks legend recenzje uzupełnienia szukaj
 
 

Przedmowa do tomu I i II

Wydając dzieło o Numizmatyce, niech mi wolno będzie skreślić w krótkości ogólne jej zalety. Od czasu wskrzeszenia nauk w Europie obudziły uwagę powszechną Greckie i Rzymskie medale, które tchnąc przeszłością, nie przestają do nas przemawiać niezepsutym starożytności językiem. Ruchome te pomniki, zdziałane w celu uwiecznienia ludzi i czynów, jakże wybornie odpowiadają przeznaczeniu swemu! jak wiernym są dziś tłumaczem epok, w których bitymi zostały!

Ktokolwiek zgłębić zechce przeszłość, ten niezawodnie uczuje potrzebę zajęcia się Numizmatyką; ta bowiem umiejętność, przychodząc w pomoc wielu innym naukom, dostarcza obfitych świadectw i objaśnień do wykrycia prawdy.

Na tej to zasadzie badacz historyi oprze chronologię swoją oraz wnioski względem zmiany dynastyj, stanowionych praw, odnoszonych zwycięstw i zawieranych traktatów. Medale posłużą Jeografowi za skazówkę do sprostowania wątpliwych podań o położeniu miast lub granic starożytnych królestw. Medale zatwierdzą domieniamia Archeologa, który ze sprzętów, ubiorów i broni wykrywa obyczaje, wykształcenie a nawet taktykę ludów; do medalów ucieknie się Moralista, jeżeli po dewizach czyli godłach śledzić zechce skłonnosci tego lub owego Monarchy; do medalów nakoniec pośpieszy Gramatyk, gdyby go ciekawość wiodła poznać pierwiastkowy kształt liter w dawnych językach, zmieniającą się pisownię i znaczenie wyrazów.

Związek rzeźbiarstwa z Numizmatyką naukę tę powabniejszą czyni i wiele się przykłada do jej rozszerzenia. Nadobność bowiem rzeźby i poprawność rysunkuw numizmatach zachęca do ich poszukiwania a tem samem zniewala do zajmowania się Historyą, Jeografią lub Archeologią w sposób tym więcej służący do upowszechnienia tych nauk, że to istotnem jest przeznaczeniem i dążnością Numizmatyki. Bo kiedy Dyplomatyka po jednym tylko do każdego zdarzenia wydaje egzemplarzu i kiedy tenże w porządku rzeczy w Archiwach zamykany często z oczu publiczności usuwany bywa; mennica wybija medale tysiącami, wystawia je na sprzedaż w złocie, srebrze lub miedzi a stosując ceny do możności każdego, tem samem na wszystkie rozsiewa je strony.

Nie jest zamiarem naszym pisać historyę Numizmatyki w powszechności. Już ten przedmiot wielu przed nami zgłębiło pisarzy. Nas inna zajmie praca, tem zaś milsza, że na ojczystej niwie.

Widzimy, jak każdy w szczególności naród, zbierając zaszczytne w Numizmatyce wspomnienia swoje, zakłada gabinety medalów, takowe uzupełnia i posiadane skarby drukiem ogłasza. Dotąd jednak Polacy nie pokazali światu co posiadają w tej mierze. Nie zbywa nam zaiste na chlubnych historycznych pamiątkach, nie zbywa na medalach, nie zbywa nawet na dziełach, gdzie częściowe ich opisy napotkać można; numizmatycznej historyi Polskiej do tych czas nie mamy. Komuż zaś takowa jest potrzebniejszą, jak nam? Kto bardziej od nas starać się powinien, aby w rycinach przynajmniej zachować medale, które dziś na obcą wywiezione są ziemię i aby to, co posiadamy, podać do wiadomości publicznej.

Przekonany o ważności mego przedsięwzięcia, zająłem się opisywaniem i ogłoszeniem medalów Polskich, to jest takich sztuk, które dla przechowania pamiątki czynu jakiego, lub osoby, są godłami lub napisami oznaczone {temi słowy Felix Bentkowski medale od monet odróznia}. Stawione obok textu Polskiego tłumaczenie Francuskie ma to na celu, aby ułatwić innym narodom poznanie Numizmatyki naszej.

Na tak trudnej dla mnie drodze, znalazłem pewnego przewodnika w książce pod tytułem: Spis medalów Polskich, którą Felix Bentkowski w roku 1830 drukiem ogłosił; znalazłem życzliwych doradców między uczonymi kraju naszego mężami; znalazłem nakoniec obfity zapas stosownych wiadomości w rękopisie Biskupa Albertrandego, pod tytułem: Historya Polska medalami zaświadczona i objaśniona. Dzieło to nie obejmuje wprawdzie ani połowy medalów dziś znanych, zaleca się jednak wielką erudycją i głęboką znajomością rzeczy.

Poszukiwanie medalów w niniejszym dziele umieszczonych wiele mi czasu zabrało, byłem albowiem zmuszony szukać po obcych krajach tego, co niedawno Gabinet Warszawski posiadał. W tym celu zwiedziłem Berlin, Wiedeń, Drezno, Wenecyę, Medyolan, Turyn i tamtejsze numizmatyczne zbiory. Pan Lenormand, nadzorca gabinetu Paryskiego, ze zwykłą francuskim uczonym uprzejmością przysłał mi spis medalów Polskich w paryżu zebranych. Gabinety Londyńskie przetrząsnął Julian Ursyn Niemcewicz. Wszystkie te trudy i zabiegi nie zostały bez nagrody, gdy niemal w każdym z pomienionych miejsc znalazłem numizmaty, których w Warszawie nie mieliśmy.

Między prywatnymi zbiorami, do których przyjaźń lub obywatelstwo przystęp mi otworzyły, niezaprzeczone trzyma pierwszeństwo zbiór Franciszka Hr. Potockiego. Przeglądając takowy, zapominałem częstokroć, że Numizmatyka nasza tak wielkie w ostatnich czasach poniosła straty.

Niemniejszą mi korzyść przyniosło zwiedzenie kollekcyi Juliana Ursyna Niemcewicza, Xiążąt Michała i Wilhelma Radziwiłłów, Hrabiów Dzieduszyckiego i Jana Suchodolskiego, Edwarda Barona Rastawieckiego, Franciszki Wyganowskiej, Generała Xawerego Kosseckiego, Kazimierza Bandtkie i Wo. Wolańskiego. Zbiorów z Galicyi z niemałym żalem moim nie widziałem, gdyż przeciwne okoliczności zrządziły, że podróż moja roku 1836 wyłącznie w tym celu odbyta, na niczem spełzła. Wyznać więc muszę, że nie uczyniłem wszystkiego, co było potrzebne do uzupełnienia tego dzieła. Niechże uczeni ziomkowie moi zapełnią to, co mej pracy niedostaje; niechaj mi raczą udzielić medalów, których poznać nie mogłem a ja przyłączę Tom dodatkowy, gdzie uchybień popełnionych sprostować nie omieszkam.

W piśmie poświęconem narodowym pamiątkom nie godzi się pominąć współziomków, który się dobrze zasłużyli Numizmatyce naszej. Wspomniałem już właścicieli zbiorów, dziś w kraju naszym istniejących. Jakże zaś przemilczeć Xiążęcia Henryka Lubomirskiego, który po długoletniej pracy zamożny utworzywszy gabinet, takowy dla publicznego pożytku darował Bibliotece Ossolińskich we Lwowie i który znaczną część zgromadzonych numizmatów dla Królewskiego Towarzystwa Przyjaciół nauk rytować kazał? Wywiezienie blach jego z Warszawy mogło wprawdzie zniweczyć skutek dobroczynnych chęci, lecz nie zmiejszyło zasługi. Felix Bentkowski, Joachim Lelewel, Władysław Hrabia Ostrowski, Franciszek Zagórski, Łukasz Gołębiowski, Kajetan Kwiatkowski, Edward Baron Rastawiecki, Kazimierz Bandtke i wielu innych czynnie się przyłożyli do objaśnienia Numizmatyki Polskiej. Również i płeć piękna w kraju naszym dała dowód swej obywatelskiej gorliwości, gdy największą część medalów tu zebranych Polki po Francusku wytłumaczyły. Oddając im należny hołd wyznaję, że pomoc ich główną mi była do pracy podnietą.

Pozostaje mi jeszcze nadmienić o rycinach, które wyobrażają objęte w tym dziele medale. Szczęśliwy zdarzył się przypadek, że w ten czas właśnie, kiedym się zajął tą pracą, wynaleziono w Paryżu a równocześnie w Berlinie tak zwaną Gliptyczną machinę, która medale na blachę przenosi. Żadna rycina od ręki robiona nie zdoła tak dokładnego wydać podobieństwa. Korzystałem z tego wynalazku i w ten czas tylko rytowników użyłem, gdy dla braku medalów wypadało mi przestać na nadesłanych rysunkach, lub też, gdy medal nie miał dość wyskoku (relief), aby mógł być na machinie zdjętym.

Ciąg dalszy przedmowy do drugiego wydania

Nadzieje jakie w tej przedmowie objawilem ziszczone zostały. Pomnożyły się zasoby numizmatyki Polskiej przez nadsełane z wielu stron nieznane mi dotąd medale, a gdy pierwsze wydanie tego dziela wyczerpanem zostało, dziś wychodzi na widok publiczny nowe, poprawne i znacznie pomnożone.

Między właścicielami zbiorów, którzy mię w tem nowem przedsięwzięciu najsilniej wsparli, wspomnieć mi z wdzięcznością należy Radzcę Stanu P. Reichla w Petersburgu i P. Bochenka Bankiera w Krakowie. Piękne obu gabinety zaslugują na szczególną uwagę uczonych trudniących się numizmatyką.

Uporządkowanie medalów w tej powtórnej edycyi i liczbowanie onych stawiały trudności niejakie, które mi czytelnikom moim przełożyć należy. Gdy niniejsze wydanie więcej w sobie zawiera od pierwszego numizmatów, liczby onych w obu wydaniach odpowiadać sobie nie mogły. Medal naprzyklad w pierwszej edycyi pod liczbą 200 położony nosiłby w drugiej liczbę 240 lub 242. Łatwo wyrozumieć, jakaby stąd niedogodność wyniknęła dla czytelników obu wydań, którzy jedno dzieło przed oczyma mając, z trudnością między sobą porozumiewaliby się. Z tego powodu osądziłem być rzeczą stosowną zostawić w tem drugiem wydaniu liczby medalów tak jak były w pierwszem, a dołączone nowe medale oznaczyć dodatkowemi literami a. b. c. it.d.

Życzę sobie aby zaprowadzony porządek zadowolnił czytelników moich.

Pragnąc, ile to jest w mojej mocy, zbogacić powtórne to wydanie dzieła mego, dodaję do niego:

  1. Rozprawę szanownego naszego Niemcewicza o medalach w ogólności, a mianowicie o polskich.
  2. Pamiętnik Stanisława Hr. Potockiego Senatora Wojewody królestwa polskiego, w tymże przedmiocie pod względem kunsztu.
  3. Spis numizmatów polskich, jakie się znajdowały w gabinecie medalów Krzysztofa Księcia Radziwiłła hetmana polnego litewskiego.

Żałuję mocno, że całego tego katalogu, w wszystkich gałęziach numizmatyki bogatego, umieścić tu z porządku rzeczy nie mogę. Chętnie przecieżbym to uczynił, aby wykazać, jak wiele dom Książąt Radziwiłłów od kilku wieków w Polsce dla numizmatyki czynił; nadmienię tylko, iż dążność ta z pokolenia na pokolenie przelewając się, jakby prawem spadku, dotąd w nim najmocniej się objawia.

Przedmowa do tomu III

Publiczność nasza, pobłażająca zawsze, gdzie tylko dobre upatruje chęci, przyjęła uprzejmie dzieło o medalach polskich, które przed dwoma laty wydałem, i w którem numizmaty z XVI i XVII wieku objąłem. Względność takowa, zachęcając mie do nadania pracy mojej obszerniejszego zakresu, była mi powodem, że zebrawszy medale bite za panowania królów domu saskiego, wydaję je dzisiaj na widok publiczny, jako dalszy ciąg pierwszego dzieła.

Pragnąc oddać każdemu hołd należny zasługom jego i pracy, nadmieniam, że te same osoby, które mię w pierwszem dziele materyałami i światłem swojem wsparły, nieodmówiły mi i teraz pomocy swojej.

Nowego w tym względzie prawa do wdzięczności mojej nabyli: Franciszek Hr. Potocki, Julian Ursyn Niemcewicz, Xiążę Wilhelm Radziwiłł, W. Felix Bentkowski, Edw. Baron Rastawiecki, W. Kazimierz Bandtke Stenżyński, W. Franciszek Zagórski, a przy nich w Petersburgu uczony Reichel, konsyliarz stanu, członek towarzystwa przyjaciół nauk, którego znamienity gabinet najrzadsze w sobie zawiera sztuki.

Pozostaje mi teraz zdać sprawę czytelnikom moim, dla czego w dziele niniejszem przekładu francuzkiego nie umieściłem. Bolesny tego opuszczenia powód chętniebym w sobie ukrył, aby w czytelnikch moich, równie nieprzyjemnego, jak sam miałem, nie wzbudzić uczucia; ale święta prawda, a może i wyższe powody użyteczności dla potomnych, przemagają nad uczuciem wstydu i nakazują wynurzyć te pobudki. Są one następujące:

Sześćdziesięcioletnie panowanie dwóch Augustów, wzbogaciło znacznie numizmatyczne nasze zbiory, W życiu przecież politycznem narodu polskiego w tej epoce jakże mało znajdujemy przeważnyh czynów, lub szczęśliwych zdarzeń, któreby istotnie zasługiwały na uwiecznienie ich pamiątki. Pod ordzewiałem berłem królów polskich z domu saskiego, ztępiała broń narodowego żołnierza w czasie wojny, pokój zaś w Polsce wówczas niebył odpoczynkiem silnego mężczyzny po pracy, lecz raczej letargicznym snem zchorzałego śmiertelnie rozpustnika.

Obwiniać zaiste nie będziemy Augusta II i III, aby oni zaszczepić w nas mieli zaród upadku naszego, obwiniać owszem bedziemy naród, że nie pohamowany w zawodzie politycznego nierządu, nie umiał się w nim zatrzymać, a co gorsza, że postradał cnoty polityczne i domowe, jakimi się dawniej zaszczycał.

Jeżeli współcześni Sicińskiego zrywali sejmy, jeżeli w uniesieniu źle zrozumianej wolności, lub urażonej dumy, wojny wzniecali domowe; umieli oni zasłaniać ojczyznę piersiami swemi, umieli bronić tego nierządu, w którem się zaślepieni kochali, umieli pod Lachowicami, Cudnowem, Chocimiem, Wiedniem zdobyć się na przeważne czyny, których pamiątkę mogliby na chlubę swoją, na przykład dla prawnuków w numizmatycznych pomnikach przekazywać potomności. Za Augustów zaś II i III znikły zupełnie dawne cnoty ojców, a wady publiczne i domowe, w dwójnasób pomnożone w potwórnych postaciach swoich zaległy kraj cały od jednego krańca do drugiego.

Zrywaliśmy sejmy za Augusta II jak za Jana Kazimierza, aleśmy w XVIII wieku już nie umieli jednomyślnie zawiązać drugiej konfederacji Tyszowickiej, aby Szweda z granic, z Rzeczpospoitej wyrzucić. Tak w XVII jak w XVIII wieku odmawialśmy na sejmach potrzebnych funduszów na opatrzenie wojska, ale zmiękczony za Augusta II naród, zapomniał, jak się tworzą te dzielne ochotników pułki, z któremi Stefan Czarnecki i Jan Sobieski, na ostrzu pałaszy swoich, roznosili po Europie szacunek imienia polskiego.

Mieliśmy w XVIII wieku te same wady, co w XVII, ale postradaliśmy byli za królów saskich owe cnoty, które za Wazów siłę naszą moralną stanowiły.

Smutnym ze wszech miar był stan Polski za Augusta II i III. Miałżem go w tłómaczneniu umieszczonych w tem dziele medalów odsłonić cudzoziemcom? Nie zaiste! mówmy sobie prawdę, niezamykajmy przed nią oczu, rumieńmy się spoglądając na odsłoniony ohydny obraz; ale jak dobrzy synowie, nie okrywajmy przed obcymi słabości nieszczęśliwej matki, ani starszych braci wykroczeń.

Winienem jeszcze wytłómaczyć się czytelnikom moim z formy, jak nadałem wykładom umieszczonym w tym dziele medalów. Wznać muszę, że w tym względzie nie trzymałem się ściśle drogi, którą mi poprzedni w tej materyi pisarze wytknęli, i zamiast powtarzania szczegółowych opisów zdarzeń, na które medale bite były, wolałem, gdzie mi się do tego nadarzyła sposobność, umieścić ciekawe materyały do tychże zdarzeń ściągające. Przyznaję się w tym względzie do winy, ale mi ją podobno wybaczą miłośnicy rzeczy polskich, pamiątek polskich, historyi polskiej, którzy z przyjemnością, jak wnoszę, czytać tu będą nie jeden szczegół, nie jeden dokument, któregoby gdzieindziej nie znaleźli. Potrzebych materyałów do zawodu, jaki sobie w tem dziele zamierzyłem, dostarczały mi opiekuńcze dla nauk, wiadomości, władze rządowe w Berlinie i Dreźnie, uprzejmość przełożonych nad archiwami w Paryżu, a więcej jeszcze życzliwość rodaków, tak hojnych, zawsze kiedy się nadarza sposobność złożenia ofiary na użytek publiczny.

Przedmowa do tomu IV

Dzieło niniejsze, owoc długoletniej pracy jednego ze znakomitych pisarzy naszych, powierzone mi do wydania, zamyka szereg medalów polskich od roku 1764 aż do roku 1795, a przy tem stanowi ostatni zakres mety, którą sobie wytknąłem, rozpoczynając dzieło pod tytułem: Gabinet medalów Polskich. Wydana dziś przezemnie księga, obejmuje wszystkie numizmata, bite za czasów panowania Stanisława Augusta, a przynajmniej wszystkie te, które poczytałem za rzecz dla siebie przyzwoitą ogłosić.