strona główna przedmowa indeks nazwisk indeks legend recenzje uzupełnienia szukaj
 
 

Medale z panowania Jana Kazimierza

No. 133.

Wieniec laurowy czterema koronami Królewskiemi w czterech miejscach spojony. Napis: HOC NEXU 1651, to jest: Tym związkiem (spojeniem) 1651.

Strona odwrotna ma tylko następujący napis: VICTORI SCYTAR[um] & REBEL[lorum] AUGUSTO SERENIS[simo] & POTENTIS[simo] JOANNI CASIMIRO D[ei] G[ratia] POLONIAE REGI M[agno] D[uci] L[ithuaniae] TUM ET SUEC[orum] GOTH[orum] VAND[alorum] HAERED[itario] REGI D[o] D[ico], to jest: Zwycięzcy Tatarów i buntowników, najwyższemu, najjaśniejszemu i najpotężniejszemu Janowi Kazimierzowi z Bożej łaski Polskiemu Królowi, Wielkiemu Xiążęciu Litewskiemu, tudzież Szwedów, Gotów, Wandalów, dziedzicznemu Królowi poświęca i oddaje.


Medal ten bity jest na pamiątkę bitwy pod Beresteczkiem i zwycięstwa odniesionego przez Jana Kazimierza nad Chmielnickim, który w 200 000 Kozaków i 100 000 Tatarów, czoło był stawił Królowi Polskiemu. Zwycięstwo Polaków tem chlubniejszem było, że wojsko ich nie odpowiadało bynajmniej potędze nieprzyjaciela; nie miał albowiem Jan Kazimierz w obozie swoim więcej: jak 24 000 jazdy regularnej, 8 pułków piechoty i 40 000 szlachty pospolitego ruszenia.

Książę Albert Radziwiłł zostawił nam w pamiętnikach swoich opis tej bitwy, który tem więcej godny jest uwagi czytelnika, że nigdzie dotąd z tylu szczegółami (ile wiemy) opisaną nie była.

"Przybył tedy ów sławny dzień (28 Czerwca 1851) w którym religii katolickiej, Króla, Królestwa naszego i owszem całego chrześciaństwa fortuna powierzona jest polom Beresteckim. Król dobrze przed wschodem słońca Pana Boga się poleciwszy i Najświętszym Sakramentem się posiliwszy, sam obóz zaczął szykować przed wschodem słońca, nad czem kilka godzin zabawił. Gęsta na ten czas była mgła, ale gdy potem rozświeciło słońce, nie podobna jak pięknie pokazał się obóz rozściągniony na pół mili; korpus samo obrócone było ku południowi, działa na samem czele wystawione nad któremi przełożony był Przyjemski Gienerał Artyleryi; trzymały samo czoło pułki niemieckie Bogusława Xięcia Radziwiłła Koniuszego Litt. i Krzysztofa Ubalda Gienerała Majora Gwardyi; po nich następowały hufce z kopijami, po stronach rajtarya."

"Prawe skrzydło polecił Król Potockiemu Kasztelanowi Krakowskiemu Hetmanowi, w którem z swoimi pułkami byli Łanckoroński Wojewoda Bracławski, Jerzy Lubomirski Marszałek Wielki Koronny, Sapieha Podkanclerzy Litewski i Chorąży Kororonny. Lewem zaś skrzydłem z rozkazu Królewskiego rządził Kalinowski Hetman polny i Xiążę Wiśniowiecki Wojewoda Buski. Przydał mu Król Kisiela, Wojewodę Kijowskiego i Potockiego Wojewodę Podolskiego. Srodek sam Król trzymał. Szlachtę z Województw zebraną rozłożył w odwodzie, częścią po skrzydłach, częścią w lesie blisko lewego skrzydła, aby zabiegła nieprzyjacielskim zasadzkom."

"Gdy tedy tak w uszykowanym obozie Król stał, wyszedł na plac nieprzyjaciel, straszne mnóstwo za sobą ciągnąc i pola na całą milę okrywając: prawe skrzydło trzymali Tatarowie, sam Han stał pod lasem; lewe zaś Kozacy. Na pierwsze wejrzenie naszego wojska zastanowił się nieprzyjaciel, i naszych tylko na harc wyzywał; lecz Król pod gardłem zakazał na to wyjeżdżać; ale z dział naszych na nich ustawicznie bito i za każdym razem nie mało ich padało. Przestraszony nieprzyjaciel aż do trzeciej po południu nie śmiał na naszych natrzeć? Król widząc że Kozacy fosą i wałem zaczęli się okopywać, kazał dalej się pomykać ku górze, na której Tatarowie stali byli. Niektórzy z naszych radzili Królowi odłożyć utarczkę do dnia jutrzejszego; jużto: że juz ku zachodowi się miało, jużto: że wiatr nam był przeciwny, ale Król widząc ochotę naszych i uważając iż potem, trudniejsza będzie bitwa, gdy Kozacy wałem i wozami się obtoczą: każe lewemu skrzydłu na nieprzyjaciela natrzeć, i wnet Xiążę Wiśniowiecki Wojewoda Buski wpadł na nieprzyjaciela, i dali jemu sukkurs Województwa Krakowskie, Sandomirskie, Łęczyckie, Sieradzkie. Z obu stron mocno się bili i już Tatarowie byli pomieszali szyki naszym, lecz rajtarya od Króla przydana naszych wsparła, i tak znowu nasi tak dobrze na Kozaków natarli, że musieli uciekać do Tatarów."

"Król zniósłszy jedno skrzydło nieprzyjacielskie, obrócił wojsko swoje ku górze, na której Tatarowie stali; chcieli oni naszych krzykiem i hałasem odstraszyć, lecz Król wszystkim serca dodawał, nieuważając na niebezpieczeństwa życia swego: bo nieprzyjaciel podobno dowiedziawszy się o przytomności Króla, dwa działa do lasu, gdzie Tatarowie stali wyrychtował na buńczuk, przy którym Król był: cztery kule wierzchem i dołem przeleciały, a ostatnia przed samym Królem o ziemię się uderzyła; Król jednak z miejsca się nie ruszył. Temczasem jeden z naszych postrzegłszy pod lasem wielką białą chorągiew, domniewając się, iż tam był Han, radził Królowi, aby kazał przeciwko niemu wyrychtować działo; stało się tak i zacnego jakiegoś Tatara przy Hanie na koniu stojącego zabito i o ziemię rzucono, czem Han przestraszony ze wszystkimi swymi Tatarami uciekać począł, niektórych tylko zostawiwszy, którzyby naszych przytrzymywali — lecz oni pierwszego naszego impetu nie wytrzymali; ze 3 mile tedy nasi za uciekającymi Tatarami uganiali się: jaka u nich była trwoga i konsternacya ztąd znać, ze nie tylko suknie, sprzęty, chorych i trupów zostawiali, które zwyczajnie z sobą Tatarowie zabierają, ale też i sam Han wszelki swój sprzęt opuścił; Bath jego albo bęben i buława Królowi się dostała, namiot zaś i zegar jego dostał się Chorążemu Koronnemu."

"Od zachodu słońca 5 mil Han ubiegł jako świadczyli Tatarowie od naszych pojmani. Rzadko z tak wielkim pożytkiem a z tak małem krwi naszej wylaniem nasi wojowali; bo tylko 500 naszych na tej bitwie zginęło. Po Bogu i po przyczynie Najświętszej Panny, cnocie Króla to zwycięstwo trzeba przypisać, który sam i radą i ręką i rządem tę wojnę administrował."

"Chmielnicki pod czas utarczki do Hana był się przeniósł i z nimże uciekać musiał: kilka tysięcy nieprzyjaciół zabito, wiele tysięcy raniono; i tak Król na półtory mili uganiawszy się za Tatarami, wrócił się do Kozaków, ale noc ciemna i deszcz walny nie dopuścił natrzeć na ich wały."

"Jan Kazimierz nie przestał na odniesionem w otwartem polu zwycięstwie, a korzystając z zapału wojska swego w kilka dni po bitwie, o której wspomnieliśmy, wyprawił rano Wojewodę Bracławskiego w kilka tysięcy wojska na drugą stronę rzeki, w tył Kozakom zachodząc. Skoro to postrzegli Kozacy, wnet przedniejsi z nich w pole wyszli do boju, a temczasem pospólstwo rozumiejąc, że ich starsi uciekają, uczyniwszy rozruch, zewsząd zaczęli wołać: uciekajcie bracia! i wnet wszyscy uciekać poczęli, a nasze wojsko na sam ich obóz napadło, a których znaleźli wycięli, i zabrali obóz i wielkie w nim łupy."

Niewiadomo kto ten medal bić kazał. Biskup Albertrandi wnosi, iż Król wracając do Warszawy po zwycięstwie pod Beresteczkiem, znalazł na jakim tryumfalnym łuku napis, który na odwrotnej stronie czytamy. Wspomniony dopiero Xiądz Albertrandi przygania pomysłowi prawej strony medalu, który mu się zawiłym i niejasnym bydź zdaje. Tłumaczy on wyryty na niej napis w ten sposób: ze Król swem męstwem i przezornością najbardziej się przyłożył do uwicia zwycięskiego wieńca i że starania dołoży, aby się on w całości zachował.

Nam się zdaje: iż cztery korony do laurowego wieńca wplecione wskazują Króla Polaków, Szwedów, Gotów, i Wandalów. Jeżeli jak mniema Biskup Albertrandi, wracającego po zwycięstwie Króla tym napisem witano, na ten czas słowa Hoc nexu oznaczać mogą, iż Jan Kazimierz, jako Pan czterech koron, odniósł przeważne zwycięstwo, i że mu, jako zwycięzcy wieniec się laurowy należy.


133