strona główna przedmowa indeks nazwisk indeks legend recenzje uzupełnienia szukaj
 
 

Medale z panowania Stanisława Augusta

No. 489.

Wyobrażenie króla, włosy kształtnie trefione wstęgą z tyłu związane, twarz z prawej strony widziana, żadnego nie ma podobieństwa. Napis: STANISLAUS AUG[ustus] D[ei] G[ratia] REX POLONIAE, to jest: Stanisław August z bożej łaski król polski.

Strona odwrotna: Laurowe drzewo wysokie rozłożyste. Napis nad niem: HEROIBUS UMBRA, cień dla bohaterów. W odcinku, OFF[ert] OBSEQ[uentissimus] SERV[us] CARRIER DE BOISMONSIER. MDCCLXV, to jest: ofiaruje sługa najpowolniejszy do usług Carrier de Boismonsier 1765.


Ten którego imię na medalu tym czytamy, był to jeden z tych ludzi, którzy w Francyi różnemi fortelami zysku szukają; człowiek z pośrodka gminnej chałastry, niewiedzieć jakim sposobem słyszał Polaków na onczas w Paryżu mieszkających, niezmiernemi pochwałami świeżo obranego króla obdarzających. Na tych króla pochwałach swoje szczęście gruntować tem chętniej począł, im pewniejszym był, że do zbioru wybornych przymiotów, z których króla wielbiono, i szczodrobliwość należała. Zatem pomoc od cudzego dowcipu zasiągnąwszy, od dosyć biegłego robotnika ulepić kazał z gliny, i w ogniu zhartować, wielki obraz wypukło ryty, na którym wyrażony był król za Minerwy pomocą tron obejmujący. Tego obrazu pomniejszych wyrazów wiele na miedzi wyryć kazał, wiele też żywemi przyozdobić kolorami, aby służyć mogły do ozdobienia wierzchu tabakier i puszek, i pod tenże czas postarał się o wybicie medalu, który tu wykładamy, znalazłszy artystów tem do podejmowania się takowej roboty chętniejszych, iż rozumieli, że z rozkazu króla człowiek ten podjął się takowego starania. Medale, wielka obrazków kwota, i ono z gliny większe rycie, przybyły do Warszawy, gdzie nikt wynalazcy tych wymysłów nie znał, i nikt o tem najmniejszej nie miał wiadomości. Rychło potem i on sam przybył, i mnóstwo wielkie z sobą tabakier i puszek, jakem wspomniał, przywiózłszy , wszędzie rozdawać nawet niechcącym począł. Stawiony był nawet królowi kilka razy i przez szczególniejszą króla ludzkość dosyć dobrze przyjęty, póki się źle sklecone kłamstwa jego nie wydały. Zatem kiedy od wierzycieli we Francyi bardzo był przyciśniony, i w Warszawie nie znalazł tak łatwych do usidlenia ludzi, uciekł do zakonników, których bernardynami zowiemy, a ztamtąd wszystkich którym tabakierki był darował, obesłał, donosząc w jak smutnym stanie zostawał; tak wartość podarunków swoich odebrawszy, do Francyi powrócił, pogrążony w niepamięci, z której nigdy nie powinien się był wynurzać.