strona główna | przedmowa | indeks nazwisk | indeks legend | recenzje | uzupełnienia | szukaj |
Medale z panowania Stanisława Augusta No. 511. Głowa króla bindą królewską opasana, twarz z prawej strony widziana. Napis do koła: STANISLAUS AUGUSTUS D[ei] G[ratia] REX POL[oniae] M[agnus] D[ux] LITU[aniae]. Ręka pieniądz na kamieniu tocząca. Napis u góry: EXPERTUS CREDIT. ...ciąg dalszy do No. 510: Wojna szwedzka, która prędko potem nastąpiła, jak innym wszystkim rzeczom w Polszcze ubliżyła, tak też menniczne układy wszystkie zniszczyła, kiedy kontraktowych dzierzycieli mennicy zdrady bezkarnie wszędzie się rozlegały, a do tego i sami Polacy potrzebami rzpltej przyciśnieni, ustaw mennicznych pod pozorem dobra publicznego odstąpili. — Stosunek śrebra do złota wcale i to nie raz wtenczas, ale i w następnych czasach, zwłaszcza w roku 1714 wzruszono, zaczem 1659 roku pozwolono główniejszemu kontraktowemu zawiadowcy mennicy Tytusowi Liwiuszowi Boratyniemu, chytremu Włochowi bić monetę śrebrną podług przepisów praw; a że te rozmaite były, zostawiono Boratyniemu tym powszechnym wyrazem zupełną wolność stosowania się do tych praw, z którychby dla niego większa korzyść wyniknęła, a tymczasem niebaczność tych, co skarbem zawiadowali i nieznajomość mennicznych urządzeń dozwalała Boratyniemu zupełnie się od wszelkich obowiązków praw uwalniać. Nadana też mu była moc bicia miedzianej monety, za 100000 złotych tak, aby z grzywny miedzi, 7 1/2 groszy ceny mającej, bić mógł groszy 50, zkąd łatwo dojść można, jaki zysk niesłychany odniósł Boratyni, jaką rzplta cała i każdy prywatny obywatel poniósł szkodę. — Roku 1662, z sejmowego wyroku Boratyni stawić się musiał przed komissarzami, do tego wyznaczonymi, mając rachunek zdać z urzędowania swego, a nakazano mu dowieść, że w biciu innej monety zachował się podług przepisu praw i w szczególności, co do monety miedzianej, nie przestąpił kwoty ustanowionej. Na tej komissyi Boratyni tak dobrze ująć potrafił komissarzy i sobie ich uczynić przychylnymi, iż nie tylko wyrokiem swym potwierdzili co był dotąd wykonał, ale nadto pozwolili mu wybić cztery miliony 225000 złotych monety miedzianej, aby szkody poniesione sobie wynagrodził. Człowiek ten albowiem przebiegły, obyczajem szalbierzów, nie przestawał narzekać na nieszczęśliwą swą niedolę i straty jakie poniósł, aby skarb publiczny, potężnie, jak on udawał, zasilił. Te Boratyniego nadzieje nieco zamieszał Andrzej Timpen [Tymf], drugi niemniejszy oszust, przyrzekający skarbowi największe zyski, gdyby mu tylko pozwolono swym nakładem z grzywny na pół z miedzią zmieszanej, bić 30 sztuk, któreby złotych imię zachowały. Gdy na to przystali komissarze, mający większą baczność na zysk przytomny, niż na przyszłą szkodę, stanęło na tem, aby Boratyni za dwa miliony sześćkroć sto tysięcy złł. bit miedzianej monety, z którejby półtora miliona wniósł do skarbu publicznego. — Ale kiedy do skarbu wniósł dwa miliony takowej monety, łatwo domyślić się można, iż daleko za przepisane granice sobie wykroczył i całą Polskę zarzucił swoją miedzianą monetą. Abym krótko okazał, jaką klęską ten systemat mennicy obarczył Polskę, dosyć będzie przytoczyć, iż 100 złł. miedzianej monety ledwie wynosi 15 złł. ceny rzeczywistej. W monecie zaś Tymfa, gdy 30 sztuk bito z grzywny przez połowę z miedzią zmieszanej, przeto każda sztuka ledwie 12 groszy ceny prawdziwej miała, każdy więc na 100 złł. 60 tracił. ciąg dalszy: No. 512 Zdjęcie: archiwum WCN (aukcja 37) |