strona główna | przedmowa | indeks nazwisk | indeks legend | recenzje | uzupełnienia | szukaj |
Medale z panowania Władysława IV No. 122. Popiersie Ludwika XIV Króla Francuskiego, w 7 roku wieku swego, z rozpuszczonymi włosami. Napis wokoło: LUDOVICUS XIIII REX CHRISTIANISSIMUS, to jest: Ludwik XIV Król Chrześciański. Pod spodem czytamy: I. SAVGER F[ecit]. Podobno imię mincarza. Strona odwrotna. Gieniusz małżeństwa prowadzący konia, na którym siedzi męszczyzna w Polskim ubiorze. Napis w otoku: LUDOVICA MARIA GONZAGA WLADISLAO IV POLONORUM REGI COLLOCATA, to jest: Ludwika Marya Gonzaga, Władysławowi IV Królowi Polskiemu w małżeństwo dana. W odcinku: VI NOVEMBRES M.DC.XLV, to jest: 6 Listopada 1645 roku. Medal niniejszy stawia przykład pychy odznaczającej pomniki panowania Ludwika XIV. Napis na odwrotnej stronie tego Numizmatu umieszczony, w niewłaściwem wystawia świetle stosunek poddanki Króla Francuskiego do Monarchy obszernego Państwa, który ją uczestniczką tronu swego czynił. Pani Motteville, Dama dworska Anny Austryaczki Królowej Francuskiej, opisuje w pamiętnikach swoich przyjęcie posłów Polskich w Paryżu, i zaślubiny Maryi de Gonzaga z Władysławem IV. Porównywając opis ten dworu Francuskiego ze wspaniałem przyjęciem Królowej Polskiej w Gdańsku, stolica Francuska nie bardzo świetną się okazuje. "W roku 1645" pisze Pani Motteville "przybyło do Paryża drugie poselstwo Polskie, bardzo piękne i które mocno nasze zajęło uwagę. Przywiodło ono nam na pamięć ową wspaniałość, która z Medów przeszła na Persów i której tak świetne opisanie znajdujemy w starożytnych autorach; a lubo Scytowie nigdy się w rozkoszach nie zatapiali, następcy ich przecież (Polacy), w sąsiedztwie Turków mieszkający, zdają się chcieć naśladować przepych i świetność seraju." "Wojewoda Poznański (Opaliński), i Biskup Warmiński (Leszczyński) przyjechali do Paryża z poleceniem zaślubienia Xiężniczki Mantuańskiej Królowi Władysławowi. Postanowili oni zachować rodowity swój strój, który im się wspanialszym bydź zdawał. Królowa Regientka posłała naprzeciwko nich kilkanaście osób dystyngowanych, tudzież karety dworskie Xięcia d'Orleans i Kardynała Mazarini. Przyznać jednak potrzeba, że się to wszystko bardzo nędznem zdawało, obok pojazdów, które ci cudzoziemcy po tak długiej podróży byli z sobą przyprowadzili. Posłowie Polscy wjechali przez bramę Ś. Antoniego z wielką powagą i porządkiem." "Najprzód weszły dwie chorągwie Gwardyi pieszej, pod dowództwem dwóch, czyli trzech officerów kosztownie ubranych i na bardzo dobrych koniach siedzących. Mieli oni na sobie suknie do Tureckich podobne, a na nich płaszcze, które po jednej stronie spadały z ramienia. Guziki tych officerów były z drogich kamieni, rubinów i pereł." "Za nimi ciągnęły dwie chorągwie konne w podobnych mundurach, jak były mundury piechoty; lecz officerowie ich jeszcze piękniejsze konie i jeszcze więcej drogich kamieni mieli na sobie." "Za nimi szli Akademicy Paryża, podobno dla tego, aby własny kraj w niekorzystnem postawić świetle, tak się oni nędznymi bydź zdawali, pomimo tego, że się byli w pióra i wstążki wszystkich kolorów, aż do zbytku przybrali. Mody naszych Francuzów, którzy jedynie w wstążki stroić się zwykli, tego dnia śmiechu godnemi i nikczemnemi bydź nam się zdawały." "Za Akademikami jechali panowie Polscy każdy z orszakiem swoim w złotolitych materyach złotych i srebrnych. Materye te tak były bogate, tak piękne i w tak odmiennych i żywych kolorach, że nic na świecie przyjemniejszego nie można było widzieć. — Na tych litych sukniach lśniły się klejnoty wielkiej wartości." "Lecz obok tych bogactw przyznać trzeba, że przepych Polaków ma w sobie coś dzikiego. Nie noszą oni na sobie koszul; nie sypiają w pościeli jak inni Europejczykowie, ale w futrach, któremi się okrywają. Głowy ich są golone. U wierzchu tylko zostawiają kosy, które z tyłu spadają. Po większej części tak oni w ubiorach swoich są nieschludni, że nieprzyjemnie na to patrzeć. (a) Każdy Polak miał obok siebie Francuza z pomiędzy najlepiej ukształconych dworzan." "Liczna ta kawalkada wiele miejsca zabierała i bardzo się wydawała wspaniałą; konie niektórych z pomiędzy Polaków, czerwono były malowane, a chociaż to nam się dziwnie zdawało, jednak to szpetnie nie było." "Wojewoda Poznański i Biskup Warmiński na samym końcu jechali, mając dodanych sobie Xiążąt Elbeuf i Harcourt. Wojewoda piękne miał rysy twarzy, oczy czarne, brodę trochę długą i gęstą. Biskup mający przyjemną powierzchowność, niczem się od naszych nie różnił, nawet głowy nie miał golonej." "Za nimi szły powozy ich obite srebrem lanem tam, gdzie zwyczajnie żelazo dawać się zwykło. Konie Polskie pomimo tak długiej podróży, piękne były i w dobrym stanie. Słowem, wszystko cośmy u Polaków widzieli, pięknem było i godnem takiej uroczystości." "Na dniu wyznaczonym do ceremonii przyjechała Xiężniczka Mantuańska do Palais-Royal dla ubrania się. Odwiedziłam ją," mówi Pani de Motteville, "a lubo płeć zawsze bardzo miała piękną, tego dnia jeszcze mi się bielszą bydź zdała; damy albowiem w tak ważnych okolicznościach przestawać nie zwykły na wdziękach, które im natura dała. W kilka dni potem odbyły się zaślubiny. Biskup Warmiński czytał Mszę Śtą. Wojewoda zaś Poznański wziął ślub z Królową, imieniem Króla Władysława. Po Mszy włożono jej koronę na głowę. Siedziałam obok Wojewody Poznańskiego, który dosyć obojętnie się patrzał na wspaniałość dworu Francuskiego, wczem wielką, jak mi się zdało, okazał godność." "Potem młody nasz Król poszedł w taniec z Królową Polską, a chociaż w dziecinnym jeszcze wieku, prześlicznie już tańcował." Wkrótce po zamęściu swojem Ludwika Marya wyjechała z Francyi. Zobaczymy w następującym numerze, jak na wstępie swoim do Polski przyjętą została. (a) Trudno podobno jest pojednać tę przyganę z pochwałami, jakie dopiero Pani Mottevilie Polakom dała. |