strona główna przedmowa indeks nazwisk indeks legend recenzje uzupełnienia szukaj
 
 

Medale z panowania Stefana Batorego

No. 57.

Popiersie Arcyxięcia Maxymiliana w młodym wieku; włosy kształtnie trefione, wąs długi i gęsty: Xiążę ma na sobie zbroję, na której, jak się zdaje, wisi krzyż Maltański. Naramniki u zbroi wyrabiane są w kształcie lwiej głowy. Na zbroi zarzucony płaszcz, czyli draperya; w otoku napis: MAXIMILIANUS ELEC[tus] REX POLONIAE ARCHIDUX AUST[riae] DUX BUR[gundiae] CAR[inthiae] STIR[iae], to jest: Maxymilian obrany Król Polski, Arcyxiążę Austryacki, Xiążę Burgundyi, Karyntyi, Styryi.

Strona odwrotna. Lew w górę się wspinający z napisem w otoku: FORTIBUS RESISTIT, to jest: mocnym się opiera, (a)


Z rysunku tego medalu wnieść można, że bitym był w Niemczech, a podobno w Wiedniu w czasie, kiedy Arcyxiążę Maxymilian przez stronników swoich w Krakowie Królem Polskim ogłoszony został. Większa atoli część narodu Polskiego w tym zdarzeniu obstawała za siostrzeńcem Zygmunta Augusta, Królewiczem Szwedzkim Zygmuntem, w którym poważała krew Jagiellonów. Rozdwoił się więc naród w podwójnej elekcyi, a Maxymilian postanowił wojskiem zagranicznem popierać słabsze swoje w Polsce stronnictwo.

Jaki obrót dla niego wojna ta wzięła, niechaj to opowiada świadek naoczny, dworzanin Maxymiliana, który dziennik jego wyprawy drukiem ogłosił. My chętnie pióro nasze w jego ręce składamy.

»Stanął Maxymilian z wojskiem pod Krakowem w Listopadzie, roku 1587 w nadziei osadzenia tego miasta, w którem Jan Zamojski Zygmuntowi III przychylny dowodził. Piechota Niemiecka podstąpiła pod mury Kleparza i szturm do niego przypuściła, odparł ją przecież Zamojski, z stratą 1500 ludzi.«

»Zrażony Maxymilian postanowił cofnąć się do Szląska i dnia 22 Stycznia 1588 roku stanął pod Byczyną.«

»Dnia 24 Stycznia przededniem ruszyli nasi dla połączenia się z Węgierskiem i Morawskiem wojskiem. Król (b) przywdziawszy zbroję, wyjechał konno dla obejrzenia połączonych wojsk, które uszykowane do boju na prawem skrzydle stały. Lewe zajmował Stadnicki z Polakami. W środku była Niemiecka piechota z działami.«

»I ja też ciekawością zdjęty udałem się za miasto ku stronie Polskiej, ujrzałem Kanclerza Zamojskiego na wyniosłem wzgórzu zajmującego korzystne stanowisko, które nasi przez niebaczność przed chwilą opuścili. Wojska jego podobne do czerniącego się lasu, ustawione były w pół księżyca i liczyły 12,000 ludzi. Trzy tysiące było w odwodzie. Cała zaś nasza siła nie wynosiła nad 500 ludzi. Gdy się zabierano do walki, wróciłem spiesznie do miasta, posiliwszy się trochę, ledwie odetchnąłem, gdy nagle z rozlegającej się po ulicach wrzawy, dowiedziałem się o zupełnej porażce naszych. Król wrócił już do miasta. Jak się to stało opowiem.«

»Po zajęciu przez P. Stadnickiego lewego skrzydła panowie Oppender i Reder wsparli nieprzyjaciela w środku, lecz gdy bitwa stawała się coraz zaciętszą, proszono Króla, by drogiej osoby swojej nie narażał na niebespieczeństwo. Monarcha opierał się z początku, na powtórne jednak nalegania ustąpił z pola. Co skoro tylko spostrzegli rajtary pierzchli niczem nie wstrzymani. Za nimi poszło całe wojsko w rozsypkę. Korzystał nieprzyjaciel z tego popłochu i w kwadransie nie spełna 3077 ludzi, jak okazała liczba, na pobojowisku znalezionych, trupem położył.« (c)

Król po powrocie do miasta wstrzymał się blisko godzinę na rynku; temczasem nieprzyjaciel obiegł miasto, zapalił przedmieścia, zatoczył ciężkie działa, te same, które bez wystrzału zostawiliśmy w polu i wyrzucając z nich straszliwe gromy, łamał mury i bramy.«

»Wtedy Król udał się na ratusz dla zasiągnienia rady, w jaki sposób siebie i miasto poddać miał. Kazał z murów wynieść Chorągiew i posłał do Kanclerza trębacza z wezwaniem na rozmowę. Na ten znak uciszyło się nieco straszliwe strzelanie.«

»Do traktowania z Kanclerzem wysłano z strony Królewskiej Hrabiego Ciołka. Jak tylko ujrzał go Kanclerz w obozie, zsiadł z konia i wziąwszy na stronę, rozmawiał z nim bardzo długo. Wydał potem surowy rozkaz, aby nie ważono się strzelać do miasta, a dwaj żołnierze przestępujący ten rozkaz natychmiast śmiercią ukarani zostali. Hrabia Ciołek wróciwszy do miasta oznajmił Królowi warunki przez Kanclerza podane.«

  1. Załoga Byczyny i całe wojsko Arcyxięcia broń złoży.
  2. Arcyxiążę uda się do jakiego zamku, gdzie pod strażą pozostanie, dopóki się nie załatwią nieporozumienia, które między nim a Królem Zygmuntem zaszły.
  3. Cudzoziemcy w niewolę od Polaków wzięci za okupem wolność swoją odzyskają.
  4. Polacy, którzy się do strony Arcyxiecia przywiązali, pozostaną przy nim, dopóki Król i Senat o losie ich nie wyrzekną.

»Nim układy te do skutku przyszły, oznajmił Kanclerz żądanie, aby dwanaście najznakomitszych osób z orszaku Królewskiego przysłane mu były do obozu na zakładników, przeznaczywszy takąż samą liczbę ze swoich dla czuwania tej nocy nad bezpieczeństwem osoby Królewskiej.«

»Gdy się to działo, Król kazał zapalić ogień w środku miasta i popalić wszelkie listy i registratury w wielkich skrzyniach zawarte, sam wrzucił w ogień niektóre papiery i udawszy się na ratusz, wymazał troskliwie, co tylko w pugilaresie jego było zapisanem. To uczyniwszy, wysłał do obozu Polskiego żądanych dwunastu zakładników, którzy przecież niebawnie na powrót odesłani byli, nie będąc podług życzenia Kanclerza obrani, z tem oświadczeniem, że Kanclerz dłużej zapędu rozhukanego żołnierstwa wstrzymać nie może. Na to uśmiechnął się pełen pobożności Monarcha, usiadł do stołu, zjadł kuropatwę, napił się wina i wsiadłszy na konia, udał się sam do obozu Kanclerza. Na czele orszaku jechał Hrabia Ciołek, pierwsza nieszczęść naszych przyczyna; całą drogę nauczał Króla, jaką przed Kanclerzem miał przybrać postawę.«

»Skoro więc Król do obozu Polskiego przybył, wychodzi naprzeciw niemu Kanclerz Wielki i prosi mocno, ażeby nie było jemu przypisanem, iż się stawił naprzeciw dostojnemu domowi Austryackiemu.«

»Ująwszy tedy Króla za rękę, zaprowadził go do swego mieszkania, odstąpił mu je wyłącznie, i przez kilka godzin rozmawiał z nim w sposobie najprzychylniejszym. W ten czas Król Maxymilian wstawił się gorliwie za wszystkimi swoimi partyzantami, co gdyby było nie nastąpiło, byliby nas wszystkich zaraz wyrżnęli, tak daleko umysły Polaków i Węgrów były na przeciw nas rozjątrzone.«

Powróćmy jeszcze na chwilę do medalu, którego nas wykład zatrudnia. Napis na stronie jego głównej i umieszczona na stronie odwrotnej dewiza i allegoryczna figura lwa, domniemywać się każą, że Numizmat ten bitym został między dn. 22 Sierpnia, roku 1587 i 29 Stycznia, roku 1588 to jest: między elekcyą Mazymiliana w Krakowie, a bitwą pod Byczyną. (d)


(a) Medal ten znajduje się w dziele Strady. Röm. Kayser str. 588.

(b) Tak autor Maxymiliana nazywa.

(c) Wyżej powiedział autor, że Arcyxiążę 800 ludzi tylko miał przy sobie.

(d) Uczony Luck w dziele swojem: »Sylloge numismatum elegantiorum«, wspomina o medalu, który równie jak i ten, którym się dopiero zajęliśmy, bitym został w czasie Bezkrólewia po Królu Stefanie. Jakoż zważając kształt orła i literę na piersiach jego wyrytą, wnosić się godzi, że ten medal do Polskich należy. Jest to przecież tylko domniemanie, z tego więc powodu Numizmat ten w nocie tu obok dla pamięci umieszczamy.


57
57